www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

- Nie ufam nikomu z Armii Badb...Skadże mogę meić pewnośc, że nie jesteś zwyczjanym szpiegiem ?...Jesteśmy wrogami, to może być klejny podtęp...

AnKapone

- Znasz przysięgę krwi? - nie czekała na jego reakcję.

Naparła lekko na ostrze, które od dobrej chwili spoczywało na jej gardle. Poczuła, jak przecina skórę, po której spływa ciepła stróżka krwi.

- Przysięgam na tę przelaną krew, że jak tylko odstawię tych dwóch (jeżeli mi ich wydasz - pomyślała) to wystąpię z Armii Badb i wrócę do ciebie na dożywotnią służbę.

Triinu

-Dlaczego nagle miałabyś chęć odstapić od swoich i stanąc po mojej stronie?- zapytał podejrzliwie.

AnKapone

- Bo Armia Badb to prymitywy. - prychnęła. - Żadnej finezji, tylko by rąbali jak leci. A gdzie urok skrytobójstwa? Zaskoczenie w oczach ofiary? - zamruczała z radości na samą myśl o tym.

"Jak tak dalej pójdzie, to powinnam wstąpić do teatru..." pomyślała.

- Nadaję się jak powiedziałeś, na szpiega. Kto jak kto, ale ktoś taki jak ty ma zapewne wielu wrogów, których wypadałoby wyeliminować.

Triinu

Mężczyzna długo zastanawiał się, wachając się czy na pewno powinien był jej zaufać...W końcu odparł:

-...I ślubujesz mi niby posłuzeństwem na swoją krew...-zapytał

AnKapone

- No jakby teraz nie mam innej możliwości...

Triinu

-...ale jeśli odejdziesz wszystko może się zmienić...nie na takie rzeczy już przysięgali i łamali swoje obietnice...

AnKapone

- Przyrzekłam na swoją krew - powiedziała stanowczo. - Ja nie łamię swoich obietnic. Zapytaj tamtego - wskazała brodą na Berta. - Zanim uciekł był świadkiem mojej przysięgi. Przysięgałam, że znajdę tego śmiecia (wybacz Atabe pomyślała) i doprowadzę na ołtarz Badb. Potem przysięgałam, że dorwę i jego. Odnalazłam ich, ale od ciebie zależy czy dopełnię przysięgi. Jeżeli pozwolisz mi na to, wrócę by służyć tobie...

Rutlawski

-Już Ci się, wiedźmo głupia <przepraszam, panno> znudziło mordowanie ludzi w Badb?
A może poczułaś się słaba, gdy ten tu Atabe Cie prawie zabił?!?
ZObaczysz, i tak Cię dostaniemy!

Triinu

Mężczyzna odjął miecz z jej szyi i zwolnił uścisk.

- Jestem człwoiekeim honoru, posiadam swój kodeks...Trzymam cię za słowo...jednakże jeśli złąmiesz je odnajdę cię i pomszczę zdradę...-Zdradź tylko jak sie nazywasz...

AnKapone

Ręka jej poważnie zdrętwiała, ale nie wykonała żadnego gestu, by coś z tym zrobić. Zrzuciła kaptur by mógł przyjrzeć się jej twarzy. Spojrzała w jego oczy i powiedziała:

- Yenne. Mam na imię Yenne. Rozumiem, że mogę zabrać te nieczystości z twojego placu?

Triinu

Mężczyzna skinął głową na kilku żołnierzy, kórzy niechętnie wykonali polecenie - ale takie były rozkazy dowódcy, cóż zrobić?...Chwię potem obaj elfowie byli wolni.

-Będę czekał..-powiedział Sho, nadal sie bacznei ją obserwując...

AnKapone

"Czekaj sobie czekaj, jak Polacy na autostrady..." pomyślała.

Podeszła do Berta i Atabe. Temu pierwszemu wymierzyła cios pięścią w brzuch.

- To za tę wiedźmę. - wysyczała ze złością. Po czym wyciągając miecz przyłożyła mu go do karku.

- Bierz go - powiedziała wskazując na Atabe - I ruszaj przede mną. Żadnych sztuczek, szumowino.

"Voghn, wycofuj się do koni..." pomyślała.

Pokierowała ich w stronę, gdzie zaparkowali konie.

Rutlawski

Bert skrzywił się i jęknął z bólu. W rzeczywistoći by tego nie zrobił, wolał jednak utrzymywać pozory do końca.
-Jeszcze Cię dostaniemy...- wyjąkał.
Postawił przed sobą Atabe i ruszyli.

Triinu

Dotarli do koni...Minął dłuższy czas, półsmoka nadal nie było widać. W końcu, powoli wyłonił się z lasu i zmierzał w ich stronę.

-Podobało mi się jak to rozegrałaś...-powiedział spoglądając jej w oczy.