www.portalfantasyrpg.fora.pl

AnKapone

- Dzięki. - odpowiedziała - To ja wracam na swój patrol. - po czym czmychnęła w najbliższy możliwy cień.

"Co robić, co robić..." - pomyślała. Znów wpadła na pewien plan.

Obeszła zgromadzenie tak, by "stanąć" z Sho twarzą w twarz. Stojąc w cieniu namiotu dostrzegła obok jego poły stojak z włóczniami. Wzięła jedną. Była dobrze wyważona. Nie lubiła tego typu broni, ale rzut shuriken mógłby ujść uwadze tego Xa'ńczyka. Wymierzyła precyzyjnie. Włócznia wbiła się w ziemię między nogami Sho.

Triinu

Mężczyna podniósł się z miejsca i wyciągnąwszy broń z ziemi rozejrzał się uważnie po zgromadzonych.

AnKapone

Na ustach Yenne pojawił się złośliwy uśmieszek.

"Gdyby to było takie proste, byłbyś już martwy..." przemknęło je przez myśl.

Wysunęła z sakiewki jedno ostrze shuriken. Rzuciła równie precyzyjnie. Gwiazdka wbiła się w drzewo włóczni tuż przy palcach mężczyzny.

Triinu

Mężczyzna wyciągnąwszy swój miecz ruszył we właściwą stronę...

-Sho...-zawołała za nim cicho jego towrzyszka.

AnKapone

Yenne wyszła Sho naprzeciw. Stanęła z nim twarzą w twarz.

- dwa zero dla mnie - powiedziała

Rutlawski

Bert drgnął.
Poznał Yenne najwyraźniej. Atabe zaś nadal sprawiał wrażenie nieprzytomnego.

Triinu

Spomiędzy bandaży mogła dostrzec przygladające się jej dwoje bystrych, czarnych oczu. Pod opatrunkami dało sie dostrzec pojawiający się uśmiech. Niemlaże byłskawicznym ruchem złapał ją za rękę i wykonawysz obrót przycinął do swojego ciała...Obezwłądnił ją tak, iż nie była w stanie wykonać ruchu. Następnie przyłożywszy jej ostrze do gardła powiedział:

-...aż mnie korci, ale ciekawość jednak zwycięża...najpierw zapytam ktoś ty, a potem zastanowię się co z tobą zrobić...

Voghn widząc obrót sytuacji załadował strzałę i wycelował...nie oddał jednak strzału, postanoiwł odczekać chwilę poleając na planie Yenne...Był jednak gotów oddać strzałw każdej chwili...

Rutlawski

Bert zaczął się szarpać. Pragnął pomóc... Przyjaciółce?

AnKapone

Uniosła lekko głowę by mógł wygodniej oprzeć ostrze o jej szyję. Chciała mu tym pokazać, że jest gotowa na śmierć i że się jej nie lęka.

- Przychodzę z propozycją. - powiedziała pewnym głosem.

Triinu

-Jakąż? - zapytał.

AnKapone

Na ustach Yenne pojawił się złośliwy uśmieszek, był jednak niewidoczny pod otaczającym jej twarz kapturem.

- Podwójną. - wzbudziła jego ciekawość elfka.

Triinu

-Moja cierpliwość się kończy...dla własnego dobra zatem gadaj, albo zaraz z otbą skończe...mamy obecnie ważniejsze sprawy na głowie niż ty...-ton jego był spokojny, w każdym wypowiadanym słowie nieco drażnił obcy akcent.

AnKapone

- Armia Badb ma propozycję. Wysłali mnie, bo nikt inny nie dotarłby do ciebie tak szybko. - powiedziała Yenne nie chcąc dłużej drażnić potencjalnego przeciwnika. - Poszukujemy tych dwóch ładny szmat czasu i chcemy złożyć w ofierze. Są tak cenni, że armia Matki jest w stanie zrezygnować z napadów na xa'ńskie wsie. - wykręcona ręka zaczynała jej drętwieć.

- Chcesz poznać drugą?

Triinu

-Mów wszystko to co chcesz powiedzieć, potem będziemy negocjować, bądź nie....

AnKapone

- Moje usługi. W każdym tego słowa znaczeniu... - powiedziała. - Sam fakt, że podkradłam się tak blisko ciebie może świadczyć o mojej skuteczności.