www.portalfantasyrpg.fora.pl

AnKapone

Niebo było już jasne, gdy zapukała do drzwi pokoju, gdzie zostali Bert i Atabe. Czekała aż ktoś jej otworzy.

Rutlawski

Bert otworzył drzwi.

-Yenne? Dzień dobry.

AnKapone

- Dzień dobry. - odpowiedziała. - Mogę wejść?

Rutlawski

Cuthbert nie odpowiedział. Gestem zaprosił ją do środka.

AnKapone

Weszła do izby i popatrzyła na leżącego Atabe.

- Co z nim? Smarowałeś go dzisiaj?

Rutlawski

-Właśnie miałem się do tego zabrać... Cóż, nie obudzil się przez całą noc... Nie było też żadnych "aktywności" jesli można tak powiedzieć.

AnKapone

- Pomogę ci więc. Unieś go, a ja posmaruję .

Rutlawski

-To miłe z Twojej strony.

Jak postanowili, tak zrobili... Przez chwilę wydawało się, że "zamieszanie" spowoduje ocknięcie się Atabe. Ale nie. Ten leżał jak zabity.

AnKapone

- Atabe! - powiedziała podniesionym głosem. - Atabe obudź się do cholery jasnej!

Rutlawski

-Jezus Maria! Yenne, odbiło ci, za przeproszeniem?

AnKapone

- Nie bardziej niż zwykle. - odpowiedziała spokojnie. - Gdybym była w pełni normalna, aż tak szybko nie przytulałabym się do Sho. - chciała tym kiepskim żartem rozładować sytuację.

- Atabe! - powtórzyła - Weź się w garść! Musimy pokonać te xa'ńskie psy zanim Sho zorientuje się, że nie mam zamiaru wracać do niego. Słyszysz?!

Rutlawski

-Ech... Posłuchaj, Yenne...- Cuthbert bardzo się wahał nim położyl dłon na ramieniu elfki.
- Wiem, że chcialabyś by n się obudził, ja też. Jednak tym razem problem leży nie w jego głowie, a kręgosłupie. On naprawde potrzebuje spokoju. Gwarantuję ci, że tym razem chce wrócić do nas. A ja przyjdę do ciebie, jeśli tylko odzyska przytomność.

AnKapone

Westchnęła ciężko.

"Wpakowałeś się w niezłe gówno" - pomyślała.

- Dobrze. - powiedziała. - Ja idę się przejść po tej wiosce, czy co to tam jest. Do zobaczenia.

I wyszła.

Rutlawski

Cuthbert z impetem wpadł na piętro.

Zapukał [ być może nieco za mocno ] do drzwi Yenne i Voghna. Nie doczekał się odpwiedzi.

Triinu

Wszedł do zajazdu niosąc ją na rękach. Widząc, że w głónym pomieszczeniu nikogo nie ma zawołał na cały głos:

-Niech natychmiast, ktoś tu przyjdzie! Niosę ranną!