www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

Zakradli się na miejsce tak ostrożnie jak to było możliwe. Obozowsko było spore, wokł porozstawiane były jutry na któych ściany padał blas palacych się pochodni, skąś słychać było ogdłosy pasących się koni...Wesząd przechadzli się żolnierze - jedni stali na staży pilnując bezpeiczeństwa, inni wypoczywlai po ciężkim dniu walki i przygotwywali się na kolejny...Mimo późnej pory ruch w obozowisku był spory, najwyraźniej miało to jakąś przyczynę....

AnKapone

Yenne rozejrzała się dokładnie po obozowisku, licząc, że wypatrzy jakiś szczegół świadczący o przyczynie wzmożonego ruchu w obozie.
Najciszej jak to możliwe szepnęła do Voghna:
- Spróbujmy podkraść się jeszcze bliżej, może podsłuchamy jakąś rozmowę.

Triinu

Bez słowa skinął głową po czym zrobili tak jak zasugerowała. Udało im się podsłuchać dwoje żołnierzy, którzy mówili o jakiejś ofierze, z dwojga cudzociemców dla jakiegoś...no własnei tego słowa oboje bhoaterowie nei mogli zroumieć, gdyż odnosiło się albo do konkretnego imeinia osoobwego, lub było dialektycznym określeniem...czegoś?

AnKapone

"Dlaczego mam dziwne wrażenie, że Atabe znów wplątał się w jakąś aferę?" pomyślała elfka.

- Musimy zakraść się na główny plac, jeżeli będą składać ofiarę, to tylko tam... - szepnęła półsmokowi prosto do ucha. "Ale nie mam pomysłu..." dodała sobie w myślach.

Rozejrzała się po okolicy, jakby liczyła, że znajdzie jakiś sposób by dostać się w ustalone miejsce.

Triinu

Półsmok przez dłuższy czas nei mówił nic zastanawiając sie jaką decyzję podjąc < nagle naszla go ochota na chrupkiego, acz soczystego pająkaaaaaaaa :hamster_evillaugh:

...a ż mu się szkoda zrobiło, że nie zjadł tamego ze światyni XD....na samo wspomnienie znów mu zbruczało w brzuchu, by je zagłuszyć odezwał się do elfki>

-Wiesz wejśc do obozu to jedno...pytanei tylko jak stamtąd wyjść...istnieje duża szansa,ze mogą nas przyuwazyc zważywszy zę podejmiemu akcje rtunkowa ich dwóch glwonych gwoździ programu....

AnKapone

"Przydałby się helikopter... długa lina... gdzie ta Drużyna A, gdy jest potrzebna?!" pomyślała Yenne.

Nagle przeszła jej przez myśl pewna rzecz.

- Mam pomysł, ale to dość... niekonwencjonalny sposób... - szepnęła.

Triinu

- Jaki?- zapytał.

AnKapone

Yenne zawahała się.

- Potrzebny by był strój jednego z ich wojskowych. Przebrałbyś się za niego, a ja byłabym twoim więźniem... przy odrobinie szczęścia dotarlibyśmy do samego dowództwa. I tu powstają dwie możliwości, albo wybierzemy opcję, że jestem najemnikiem i szukam zatrudnienia, albo - zawiesiła głos - albo jako zwykła więźniarka. Bardzo możliwe, że w obu przypadkach dostaniemy się na plac.

Triinu

-Bardzo dobry pomysł...-piwedział. -Jednak ja...bardzo się od nich odrużniam, sądzę że przebranie nic tu nie da...

AnKapone

- Zawsze jeszcze mogę nago pobiegać po obozie. - odparła.

Triinu

Jej towrzysz spojrzał na nią ledwo panując nad swoim śemichem, nie mnie jednak starał się to robić bardzo cicho....

AnKapone

Zasadziła mu kuksańca w żebra by się uspokoił.

- Masz lepszy pomysł? Mogę... - spojrzała na niego. Coś mignęło w jej oczach. Sama nie wiedziała co to jest. Przysunęła się do niego i pocałowała go mocno. - Ubezpieczaj tyły i bądź gotowy do ucieczki...

Zwinnie, ale bezszelestnie poderwała się z ziemi, na której oboje leżeli. Szybkim krokiem skradała się w cieniu drzew. Rozejrzała się po okolicy. Gdy nie dostrzegła żadnego patrolu szybkim susem przemknęła się pod ścianę najbliższego z namiotów. Stojąc w jego cieniu, z naciągniętym kapturem była prawie niewidoczna. Powtórzyła czynność, próbując dostać się jak najbliżej placu. Unikała pochodni i ognisk, trzymała się mroku. Była już prawie u celu.

Triinu

Voghn sięgnłą po kuszę znajdującą się za jego plecami i cały czas trzymawszy ją w pogotowiu ruszył za nią osłaniając ją...

Gdy dotarła na miejsce jej oczom ukazał się następujący widok. Dookoła placu stała masa żołnierzy Xa'nu, po środku płonęło spore ognisko. W głownym punkcie siedział młody męzczyzna u boku którego klęczała kobieta, a zaraz obok stał jakiś czarownik, lub szaman...Na przecwiko nich w asyście żołnierzy stali poszukiwani przyjaciele...

AnKapone

Elfka dała towarzyszowi znak, by został na miejscu, po czym wyszła z cienia. Podeszła do jednego z żołnierzy stojących w tylnym rzędzie. Oparła się lekko o jego ramię i stanęła na palcach by lepiej widzieć. (co to jej 170cm wzrostu

)

- Nic nie widzę, co tam się dzieje? - spytała prawie beztrosko.

Triinu

Mężczyzna najwyraźniej skupiony nad tym co sie dzieje nawet na nia nie spojrzał, jedynie wybąknął od niechcenia:

-Tych dwoje jeńców było dowdcami oddziału zwiadowczego Arnheimu...Jeden z nich sprawił,że Kubradt zniknął w tajemniczy sposób...Najwyraźniej jeden z nich jest czarownikiem...Sho stara się wyciągnąc od niego ifnomracje co sie stało ze starym kozakiem....Idzie jednak w zaparte...coź Xarzith będzie miał na nich używanie...ku uciesze nas wszystkich...- wskazał na maga.