www.portalfantasyrpg.fora.pl

Rutlawski

-Dziwnie się czuję...

AnKapone

- Atabe... -spytała z lękiem Yenne - Czy...co ci jest?

Rutlawski

-Nie, nie... Nic. Tylko sobie tak pomyślałem... P raz pierwszy widzę coś z przeszłego życia... A jest to tylko coś takiego jak Imperium... Miło...

-No, ale nic, Yenne ma rację! Coś trzeba zrobić. Jakieś pomysły, Yasmine?

bodzia_piratka13

- Na pewno nie możemy tego rozgłosić, żeby nie siać paniki, ludzie i tak są przerażeni. Prefekt miał nadzieję, że był to tylko jakiś zabłąkany oddział i że w lesie obok nie stoi wielka armia, ale nie można się na tym opierać. Dobrze byłoby to sprawdzić, ale skoro mówicie, ze miasto jest zamknięte, to jesteśmy w pułapce. Chyba, że udałoby się znaleźć jakieś inne wyjście. Może były prefekt miał jakieś przejście prowadzące ze swojego domu do rezydencji w lesie? Możnaby to sprawdzić. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Rutlawski

-No cóż, tak całkiem...- zaczął Atabe. Nigdy jednak nie dowiemy się co chciał powiedzieć. Omiótł bowiem instyntkownie salę spojrzeniem. Jego wzrok padł na gościa, podejrzanie przyglądajacemu się grupie. Nasz bohater zamarł. Podniósł się. Nieznajmy miał na sobie zielony płaszcz i łuk przewieszony przez plecy. Miał związane czarne włosy.

Atabe bez słowa podszedł do Cuthberta.

bodzia_piratka13

Yasmine posłała Yenne pytające spojrzenie "wiesz co on robi? I kim jest ten mężczyzna?"

Rutlawski

-Bert???- wyjąkał Atabe. Był zbyt zszokowany by choćby uścisnąć rękę przyjaciela.
-Atabe- powiedział Cuthbert. Brzmiało to nie jak pytanie, ale jak stwierdzenie.- A więc znalazłem cię...- W jego mowie nie było śladu gwary.

-ZNalazłeś... Jak... Skąd wiedziałeś...?

Cuthbert pobladł.
-Zostalem wysłany by cię zabić- powiedział.

AnKapone

Elfka przyglądała się rozmówcy Atabe. Nie mogła sobie skojarzyć, ale ta twarz, albo raczej sylwetka, była jej dziwnie znajoma.

Spojrzała na Yasmine i rzekła:

-Chyba go skądś kojarzę. Ale nie mam pojęcia kto to.

Nie spuszczała przyjaciela z oczu.

bodzia_piratka13

- Myślisz, że powinnyśmy zostawić ich samych, czy może lepiej podejść i sprawdzić czy wszystko w porządku? Obaj mają bardzo poważne miny, zwłaszcza ten nieznajomy

AnKapone

Yenne odrzekła nie odrywając wzroku od mężczyzn.

- Coś mi się tutaj nie podoba. Wolałabym zostać.

Rutlawski

-Zabić!?! Mnie!?!- krzyknął Atabe, nie powstrzymując się.

Jego przyjaciółki usłyszały ten krzyk.

AnKapone

Yenne jakby tylko czekała na coś takiego. Zerwała się i zaraz znalazła się przy przyjacielu.

- Potrzebujesz pomocy? - spytała wpatrując się w rozmówcę Atabe.

bodzia_piratka13

Yasmine staneła z drugiej strony Atabe.
- Pamiętaj, że nie jesteś tu sam

Rutlawski

-Co?- Atabe nie wiedział, co się dzieje.

-Heh...- Cuthbert się usmiechnął.- Widzę, że znalazłeś se dobrych przyjaciół... Cieszę się. I nawet nie wiesz, jak się cieszę, że żyjesz, chłopie- Tu Bert uściskał Atabe jak brata. Ten jednak był zbyt zaskoczony, by odwzajemnić uścisk.
-Żyję?- zapytał.
-Taaa... No, Badb wysłała mnie, żebym dokończył robotę, bo podobno twój stary miał jakieś opory. Ale ja cię nie zabiję przecież, szukałem cię tylko... I znalazłem.

bodzia_piratka13

"No tak, gdyby chciał go zabić, to od razu by to zrobił, a nie wdawał się w rozmowy..."
- O co chodzi? - spytała i spojrzała na Atabe - Kim on dla Ciebie jest?