www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

Objął ją i oparł głowe o jej. -I tak bym tu przyszedł. Choć do końca mu nie wierzyłem nie darowałbym sobie gdybym nie sprawdził i tego śladu...-odpowiedział

AnKapone

Walczyła by nie płakać. Wtuliła się w jego ramiona i drżała - ze zdenerwowania, wściekłości, bezsilności... Wtedy ponad ramieniem półsmoka dostrzegła truchło bez głowy. Prawie że poczuła w ustach smak krwi. Poczuła, że... wysunęła się z jego objęć i prawie że odczołgała się metr od niego, gdzie po prostu zwróciła wszystko, co zjadła poprzedniego dnia. Gdy jej żołądek był pusty, po prostu wymiotowała jeszcze żółcią....

Triinu

W milczeniu czekał, aż jego towarzyszka zapnuje nad swoim ciałem

AnKapone

Jeszcze minęła jakaś chwila, nim zapanowała nad sobą. Poczuła jak ręce uginają się pod nią i prawie że upadła we własne wymiociny. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jeden z przeciwników musiał mieć zatrutą klingę. Z reakcji własnego oragnizmu mogła wywnioskować, że to była ta sama mieszanka, na którą była w znacznym stopniu uodporniona. Upadła więc na ziemię, gdzie skuliła się na ziemi. Spojrzała w niebo, które jakoś tak dziwnie wirowało...

Triinu

-Yenne..-szepnął zaniepokojony Voghn i szybko do niej podszedł. -Co ci jest? Co czujesz?

AnKapone

- Zimno mi... - szepnęła. - Ale nic mi nie będzie... - próbując zweryfikować co zawierała mieszanka, doszła do wniosku, że był tam jeszcze jeden składnik, dlatego znosiła to nieco gorzej. Spróbowała się podnieść. Nie chciała mu mówi, że klinga była zatruta...nie chiała go denerwować.

Triinu

-Nie wyglądasz dobrze- stiwerdził przyglądajac się jej. -Proszę powiedz mi co dokładnie ci jest, nie ukrywaj niczego...To ważne...

AnKapone

Przez chwilę zawahała się.
- Jedna z kling... - szepnęła - jedno z ostrzy było zatrute... - zadrżała. - Ale nie przejmuj się... jestem uodporniona na tą mieszankę, chociaż musi być w niej coś jeszcze... - dodała próbując usiąść.

Triinu

- Poczekaj powoli, unikaj wysiłku -powiedział zaczynając przeglądać posiadane przy sobie saszetki z ziołami. Nie wiedząc dokładnie co jej zaszkodziło nie bardzo wiedział jak ją leczyć. W końcu zapobiegawczo sięgnął po suszone zioła i podał jej polecając:
-Pożuj je jakiś czas, tak by powstała papka, a potem połknij. Potem popij...

AnKapone

Uśmiechnęła się do niego słabo po czym wstała o własnych siłach.
- Spokojnie... nic mi nie bedzie...- powiedziała cicho. - Chodźmy stąd, proszę... - jej wzrok, chociaż w tej chwili zmęczony, pałał na razie ukrytą furią.
- Ona mi za to zapłaci i chociaż Avenie może mieć mi to za złe, ale wypruję z tej pieprzonej dziwki flaki.... - lekko zachwiała sie i przytrzymała się ramienia ukochanego.

Triinu

Odpowiednio ją objąwwszy wziął ją na ręce i zaniósł do karczmy. Ułożywszy na wyodnym łózku okrył kocem i zapytał:
-Musisz wypocząć, wyspij się...Mozę masz na coś ochotę przed snem to ci przyniosę...

AnKapone

Uśmiechnęła się i poprosiła tylko:
- Przyniesiesz mi wody?

Triinu

W odpowiedzi uśmiechnął się i poszedł nalać jej wody, gdy to zrobił wręczył jej kubek po czym zajął na łózku miejsce zaraz obok niej

AnKapone

Wypiła prawie cały kubek. Następnie przytuliła się do niego, wtuliła się w jego ramiona, jakby bała się, że mógłby zniknąć z jej oczu... znów zniknąć z jej świata.
- Chyba nie powinnam się tak często zmieniać... - skomentowała swoje wcześniejsze zachowanie.

Triinu

-Teoretycznie nic nei stoi temu na przeszkodzie. Czasem tylko gdy twoja moc nie jest w pełni rozwinięta, a robisz to faktycznei często lub zbyt długo przebywasz w jednej postaci może odczuć pewien..."dyskomfort"- wyjąnił miedzyczasie obejmując ją ramieniem i gładząc brzuch.