www.portalfantasyrpg.fora.pl

AnKapone

Yenne zrobiła takie oczy O.O gdy usłyszała wyznanie Therru. Zarumieniła się przy tym nieco, słysząc takie wyznanie z jej ust. Poczuła się nieco zakłopotana…
- Voghn zawsze wygląda właśnie tak, jakim go widziałaś… przyznam, że nigdy nie sądziłam, że jest ktoś, kto potrafi być tak fantastycznym kochankiem… Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale uwielbiam gdy zadrapuje moją skórę swoimi pazurami… i gdy lekko kłami przygryza moją skórę… - zrobiła się bardziej czerwona, gdy to powiedziała.

Triinu

-O widzę, że wychodzi w nim smoczy charakter

Ja jeszcze lubię jka podczas gry wstępnej Mirga zrobi mi masaż zwłaszcza, tej przedniej strony mego ciała, rozbudzi mnie do granic, a potem....-tu nachyliła się i wyszeptała elfce do ucha dośc wyszukaną i ciekawą pzoycję

AnKapone

Yenne znów zrobiła oczy O.O po czym lekko zachichotała.
- Wiesz... jeżeli chodzi o grę wstępną, to zawsze wymyśli coś nowego... kiedyś, na samym początku jeszcze naszej znajomości, mieliśmy dość ostry wstęp... - tu opowiedziała Therru o tym jak go zaatakowała po poszukiwaniach w Ys.

Triinu

-O,to nieźle nieźle, jeszcze jak na początke znajomości -zachichotała. -Co do miejsc to chyba nam obojgu jest sprzyja, że tka powiem gdy robimy to w miejscach gdzie...Mozemy zostać przyłpani, czasem zdarzy się nam w świątyni, na krótko przed nabożeństwem; innym razem w jakimś mniej lub bardziej ustronnym miejscu na przyjęciu....Raz podczas jednej narady dyplomatycznej tak nie mogliśmy się powstrzymać, że w trakcie musieliśmy wyjść...Wiadomo najpierw wyszło jedno pod jakiś pretekstem, za jakiś czas drugie....Tak bardzo siebie pragnęliśmy, że nie zdąrzyliśmy dojść w bardziej ustronne miejsce miejsce i zrobiliśmy to po porstu...na korytarzu....Na szczęście większośc nadal uczestniczyla w zebraniu, bądź była w innych częściach budynku...

AnKapone

Elfka nie mogła powstrzymać napadu chichotu.
- Wiesz... my kiedyś zrobiliśmy to przy naszej drużynie... To znaczy wszyscy spali, a my pod kocem... - tu musiała przerwać, bo znów zaczęła chichotać. Gdy nieco się uspokoiła kontynuowała: - Co więcej... kiedyś dostaliśmy zlecenie by odnaleźć córkę pewnego lorda. Nie dość, że zrobiliśmy to w pokoju dziewczyny, ale pawie byśmy się na siebie rzucili przy stole na oczach lordów... - i znów zachichotała.

Triinu

-No ładnie -zaśmiała się jej rozmówczyni i zrobiła minę pełną podziwu. -Na chwilę się zamyśliła i zapytała: - A jaki był wasz...no wiesz pierwszy raz- puściła jej porozumiewawczo oko

AnKapone

- Wiesz... zważywszy na to co przeszłam, byłam dość ciężkim materiałem na kochankę... ale był dla mnie dobry, zawsze jest... - uśmiechnęła się. - Był cudowny... co więcej akceptuje nie tylko mnie, ale także moje ciało... - zsunęła z ramienia koszulę Voghna odsłaniając niektóre z blizn na plecach. - Było cudownie... tak naprawdę, to traktuję to jako mój pierwszy raz w ogóle... - znów się uśmiechnęła. - A jak było z wami...?

Triinu

Therru widząc blizny na ciele Yenne powiodła po nich dłonią, wzdrygnęłą się na samą myśl jakim człowiekim trzeba być by zrobić komuś coś podobnego...

Zapytana jednak o co innego uśmiechnęła się na samo wspomnienie i odpowiedziała: -To było bardzo spontaniczne...Tak jak wspomniałam był między nami przez długi czas dystnas, którego powodem byłam ja...Pewnego razu byliśmy gdzieś, zastal nas deszcz...Udało nam sie znaleźć schronienie, ale byliśmy całkowicie przemoczeni, więc po prostu rozebraliśmy się by wysuszyć ubrania, ale i ogrzać nasze ciała. Na początku siedzieliśmy po przeciwnych stronach ogniska- przerwała i zaśmiała się. - Siedzieliśmy nawet takich pozycjach by jaknaiwecej z naszych ciał zasłonić przed drugim...Jednak im wiecej czasu mijało, nawet nei zorietnowaliścmy się a siedzieliśmy już oobk siebie...Potem to poczucie bliskości wyowłało jakąs wzajemną fascynacje, której zwyczajnie ulegliśmy....

AnKapone

Uśmiechnęła się na wspomnienie ich deszczowych przygód.
- Też kiedyś przemokliśmy... nawet kilka razy... - zaśmiała się. - I nie omieszkaliśmy ogrzewać w ten sposób naszych ciał...

Yenne jednak zdecydowała się na zjedzenie naszykowanej kanapki.

- Czasami zastanawiam się, czym zasłużyłam sobie na takie szczęście, jakim obdarzył mnie los.... - podsumowała z uśmiechem na twarzy i zaczęła dojadać,.

Triinu

-Zasługujesz...-Therru uśmiechnęła się i zsuwając sie ze stołu zapytała:- Mam gdzieś taką dobrą wuedzoną kiełbasę....zazwyczaj szybko się kończy bo oboje ją bardzo lubimy...Ale poszukam gdzieś może jest jeszcze ,skusiłabyś się?

AnKapone

- Chętnie... - powiedziała z uśmiechem. - To mnie właśnie zaskakuje... - zaśmiała się. - Nigdy nie lubiłam mięsa, jadałam je bo wiem, że organizm potrzebuje czasem tego. A teraz mogłabym jadać je samo, najlepiej prawie surowe... To chyba dlatego, że dziecko będzie po części smokiem...

Triinu

Smoczyca zaśmiała się: -Być może, ale podczas ciąży jest zazwyczaj tak zupełnie zmieniają się nawyki żywieniowe.

Mówiąz to uklękła na podłodze i otwierając drzwiczki od szafki w połowie się w nią wsunęła, chcąc wewnątrz wyszukać wspomnianą kiełbasę. Przesuwając się i ocierając o konstrukcję szafki srpawiła,że koszula, która okrywała jej ciało zsunęła się odsłoniła...jej (tym razem) nagą pupę. Stało się to akurat w momencie gdy do kuchni wszedł Voghn...Spragniony przebudził się, a zauważywszy że nie ma przy nim również Yenne wyruszył na poszukiwania zarówno wody jak i elfki. W zamian zastał dość niecodzienny widok.

AnKapone

Zupełnie nieświadoma obecności półsmoka elfka sięgnęła stopą tyłka nowej znajomej i klepnęła ją w pośladek.

- Księżycem świecisz... - po czym się zaśmiała. W tym samym momencie kątem oka dostrzegła Voghna. Chcąc bronić czci Therru zeskoczyła z szafki i stanęła pomiędzy nią, a półsmokiem, zakrywając mu widok. Jednak gdy zeskakiwała koszula znacznie zsunęła się z jej ramienia, odsłaniając znaczy fragment jej dekoltu. Może nazbyt duży Mruga

Triinu

Nieco zaptarzony (najpierw na jedną, potem na drugą panią) półsmok nic nie zdąrzył powiedzieć. Wtedy zasłaniająca smoczycę (nadal tak zaszukaną, że nei zdającą sobie sprawe z calej sytuacji) elfka mogła dostrzec jak w drzwiach pojawila się postać drugiego mężczyzny - tym razem męża jej towarzyszki

AnKapone

Widząc w drzwiach Mirgasię Yenne nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Zasłoniła dłonią usta i bardzo chciała powstrzymać chichot. Chciała się cofnąć do tyłu i klepnąć Therru by wygramoliła się z szafki, ale będąc zapatrzoną w mężczyzn potknęła się o wystającą część smoczycy i klapnęła do tyłu na tyłek, w locie również pokazując to i owo.. Cieszyła się jednak, że wystarczająco duża część Therru wystawała poza szafkę i zdążyła zakryć jej wdzięki, przynajmniej przed Mirgasią. Zakryła się koszulą i już zupełnie wybuchła niepohamowanym śmiechem.