www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

Miedzyczasie przecianikiem no. 5 zajął się Maglor,zaś 4 Therru. Chcąc wspomóc swoją towarzyszkę -Gwen Avenie przyłaczyła sie do walki z jej przecinikiem atakując go zaklęciem błskawicy. Tym samym udało jej sie zadać mu obrażęnia - 7 pkt. Kapłance zaś udało sie zranić go na - 20 pkt

Elfce udało sie zranić swojego przeciwnika na - 50 pkt, podobnie jak Voghnowi swojego na - 45. Każdy z bohaterów uniknął zranienia.

AnKapone

Yenne znalazłszy się za plecami przeciwnika potraktowała go zaklęciem błyskawicy i gdy tylko jego ciało opuściły związane z nim prądy, cięła go mieczem wzdłuż kręgosłupa, drugi miecz chcąc wbić mu pod pachą.

bodzia_piratka13

Gwen była bardzo wdzięczna Avenie za pomoc, wstąpiła w nią nadzieja, że jednak ma szansę na zwycięstwo. Doskoczyła do przeciwnika chcąc wbić my w brzuch miecz, a przy okazji wyrywając go jeszcze skrócić smoka o głowę

Triinu

Udało się jej zranić smoka zaklęciem błyskawicy - 14 + dodatkowe 30 pkt od uderzenia miecza. Niestety rozelżona istota wykonala dośc raptowny ruch ogonem przez co elfka zostałą odrzucona na pobiskie skaly - 35 pkt.

Tymczasem Voghnowi udało sie zadać swojemu przeciwnikowie - 60 pkt obrażeń, samemu zostając zranionym na -20 pkt.

Walka prowadzona między czerwonym smokiem, a Gwen i Avenie wydawała się dosc nie równa, choć obydwie towarzyszki bardzo się starały nie udawało im sie wystarczająco zadać cios szybko by go zranić. Chcąc go zatem przechytrzyć Avenie skorzystała z poznanego neidawno, przy oakzji zaklęcia czarnej dziury. Po jej wypowiedzeniu w meijscu gdzie stałprzeciwnik utowrzyła się tymczasowa czarna dziura, która teleportowala go....bogowie wiedzą dokąd Jezyk

po czym zniknela.

Zauważywszy jednak, że czerwony smok walczący po ich stronie ma kłopoty zwóciła się do obecnej przy niej kapłanki:
-Dobrze nam idzie, więc może mu pomożemy...Co ty na to? -powiedziała zawdaiacko puszczajac jej oko.

AnKapone

Yenne uderzyła z impetem o skały, aż ją zamroczyło. Zaklęła soczyście próbując wstać.
- Obedrę cię ze skóry i zrobię sobie nowe buty, przeklęta gadzino! - krzyknęła

Wkurwiona elfka wbiła miecz w przednią łapę czerwonego smoka, po czym podciągnęła się na niej i zwinie skacząc po jego szyi dotarła do łba. Będąc mu "na barana" z impetem wbiła mu drugi miecz w oko.

bodzia_piratka13

- Jasne, w końcu nie możemy siedzieć bezczynnie i patrzeć jak inni walczą - odpuściła oko i ruszyła na smoka. Zaatakowała go od tyłu wbijając mu miecz pod ogon, uchyliła się przed ogonem i wyrwawszy miecz cieła smoka z boku.

Triinu

Zraniony przez Yenne smok ryknął przeraźliwie zawyl przeraźliwie, rany jednak które mu zadała nie byly śmiertelne (zostało mu -26 pkt)...Walczący resztakmi sił smok zdołał stracić z ziebie natrętną elfkę - 23 pkt)

Voghn także chcąc dobić swego smoka (jak to brzmi XD) został zraniony przez jego pazury, gdy ten zadałmu cios łapą (- 42 pkt).

Tymczasem Gwen udało się zranić smoka no. 4 na - 24 pkt, podobnie jak Avenie - 25. Dogorewającego smoka dobił Maglor. Niedługo potem na ziemię runął także smok, z którym walczyła Therru.

AnKapone

Yenne znów uderzyła o skały. Aż poczuła jak pęka jej kość obojczyka. Nie wypuściła jednak miecza z dłoni.
Wstała z ziemi i znów wypowidziała zaklęcie błyskawicy. Doskoczyła do niego nie bacząc na ból i znów wskoczywszy mu na grzbiet wbiła ostrze pomiędzy kręgi kręgosłupa.

Triinu

Elfce, podobnie jak jej towarzyszowi udalo się ostatecznie pokonać ostatnie z wrogich czerwonych smoków.

****

Miezyczasie małemu Rastiemu udało się dotrzeć do takiego miejsca w jaskini gdzie swym wyglądem przypominało zrujnowaną świątynię...Poniszczone posągi, malowidła przedstawiające dawno zamierzchłe czasy...W miejscu starego ołtarza udało mu sie dostrzec coś co przypominało łuk wykonany z jakiegoś rodzaju metalu, który o dziwo nie posiadał cięciwy. Gdy zwierzątek starał sie do niego podejść jakaś niewidzialna siła odtrąciła go od niej jednocześnie rażąc niewidocznym elektrycznym ładunkiem. Nim mały pantera zdołał się otrząsnąć z lekkiego szoku poczuł jak ktoś unosi go do góry. Był to młody mężczyzna jednak jego prawdziwy wiek pozostawał tajemnicą. Przyjżał sie kocięciu swoim bystrym wzrokiem I uśmiechnął tajemniczo.
-Wygląda na to mój mały, że tajemnicza broń pozostaje poza zasięgiem twoim i moim. Twoi towarzysze jednak zdaje się, że potrzebują pomocy...Chodźmy im zatem pomóc nim wpakują się w tarapaty większe niż któreś z nich mogłoby przypuszczać...

Ledwo to powiedziawszy teleportował się na zewnątrz jaskini, gdzie stała grupka bohaterów. Ledwo zakończywszy walkę przychodziło im szykować się na nową. Bowiem zza horyzontu unosił się w powietrzu nadlatujący w ich stronę oddział około piętnastu czerwonych smoków. Na ich widok na twarzy mężczyzny pojawił się znaczący uśmiech. Skoncentrowawszy się chwilę na zaklęciu wyciągnął przed siebie rękę i przesunął nią wzdłuż linii znad której nadlatywały smoki...Minęły ułamki sekund gdy na ziemię zaczęły pojedynczo padać, kolejno po sobie martwe ciała zabitych istot.

AnKapone

Kociak w rękach Mikkala wiercił się niemiłosiernie i prychnął:
- Puść mnie! Zestaw mnie na ziemię! - próbował drapać go po ręku ale był trzymany tak, że nie miał ku temu możliwości.

Yenne chwyciła się za nadwyrężony obojczyk i podeszła do czarodzieja.
- Oddaj mojego kota... i... dzięki za pomoc... - odezwała się.

Triinu

Maglor widząc przybyłego czarodzieja,najwyraźniej poddenerwowany wypowiedział pod jego adresem jakiś zwrot w smoczym języku. Tylko Voghn i Therru, którzy znali mowę smoków zrozumieli, że stiwerdzenie które padło z jego ust oznaczało: "morderca smoków", nikt jednak nie mógł wiedzieć, że odnosi się ono nie tylko do zaszłego przed chwilą wydarzenia.

-No tak, tylko jego teraz brakowało- westchnęła Avenie najwyraźniej również niezadowolnoa jego obecnością.

Mikkal zasmiał się na jej słowa, całkowicie ignorując to co powiedział Maglor. :-Nie zapominaj, że przyszedłem wam z pomocą...Nie po raz pierwszy zresztą...-dodał oddając małego panterę w ręce Yenne.

bodzia_piratka13

- Tak, tajemniczy wybawiciel... - stwierdziła po prostu - Hej, skąd wziąłeś kotka? Byłeś w środku?! - spytała i przyjrzała sie uważnie czarodziejowi

AnKapone

Rasty znalazłszy się w rękach Yenne prychnął z pogardą na Mikkala, szczerząc małe ząbki. Elfka pogłaskała kociaka w uspokajającym geście. Wtedy pantera zaczął mówić:

- Widziałem jakąś starą, zniszczoną świątynię... i jakiś łuk. Chciałem do niego podejść, lecz nie mogłem... potem on mnie tu przyprowadził... - poskarżył się.
- Dziękujemy, Rasty. Bardzo nam pomogłeś - znów podrapała kociaka za uszami. - Gwen chciałaby cię potrzymać, czy chcesz?

Kociak popatrzył na Gwen i zastrzygł uszami. Jakby poniuchał w jej kierunku, po czym powiedział:
- Dobrze...

Elfka więc podała Rastyego Gwen, by ta mogła się z nim pobawić. Tymczasem podeszła do czerwonego smoka i podała mu rękę:
- Dziękuję, że jednak stanęłeś po naszej stronie...

Triinu

-Cóż sądzę, że mieliście dużo więcej szczęścia niż wasi pozostali towarzysze...-powiedział enigmatycznie

bodzia_piratka13

Gwen zajeła się kotkiem.
- Ale jesteś śliczny - powiedziała drapiąc go za uszami. Jednak musiałą nieco opanować emocje, bo skoro umiał mówić to trochę niezręcznie byłoby gdyby zaczął się skarżyć, że go męczy... - Lubisz to? - zapytała z ciekawości. W końcu rzadko miała okazję rozmawiać ze zwierzątkami