www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

- Niestety nie udało mi sie niczego ustalić...-westchnęła. - Ale chociaż pozwiedzałam miasto, a wy?

AnKapone

- Też nie dowiedzieliśmy się nic ciekawego. Wróciliśmy jakiś już jednak jakiś czas temu... - zerknęła ukradkiem na Voghna.

Triinu

Powoli spojrzał w stronę przyaciółki, długo walczył z sobą by cokolwiek poiwedzieć. Kilkakrotnei otwierał zdanei by zacżąc zdanie ale szło mu to dość opornie...

AnKapone

Ujęła pod stołem jego dłoń i lekko ścisnęła. Chciała tym gestem powiedzieć mu "Jestem tu, nie martw się."

Triinu

- Avenie chciałbym z tobą porozmawiać....-odezwał sie wreszcie.

Czarodziejka także na niego spojrzała i lekko się uśmeichając odparła: - Tak, oczywiście...sadzę, że po tylu latach powinniśmy....

-Yenne...-zwrócił sie do swej towarzyszki. - Czy nei miałabyś nic przeciwko, byśmy cie na chilę opuścili...Sadzę że łatweij mi bedzie jeśl iprzejdziemy sie z Avenie....Gdy skonczymy wrócimy do ciebie....

AnKapone

- Oczywiście. - uśmiechnęła się do obojga. - Idźcie. Znajdziemy się potem.

Triinu

Nie było ich dość długo - przez większość czasu krążyli po mieście rozmawiając o tym co wydarzyło sie dawno temu...Było troche sentymentlanie, choć nei obyło sie bez pretensji...Pzeprosił ja, dkładnei opsiując co czuł wtedy, co nim powodowało...Prosił o koleją naszę: by mu znów zaufała - jeśi tylko na to zasługuje...

Choć miała do niego oczywisty żal za to co zrobił nei było w neij tego samego gniewu co kiedyś...Czas zagoił rany, wydarzyło sie wiele przez co łatwiej było jej zroumieć pewne kwestie...

Obiecali sobie odbudować relację, choć oboje wiedzieli że nie będzie to łatwe...

Wrócil ido karczmy radośnie rozmwiając - już o błahych sprawach, co było dowodem na to, że rozmwoa sie powiodła i byli pogodzeni...

AnKapone

Pogrążona we własnych myślach nie zauważyła, gdy weszli. Dopiero gdy stanęli koło stolika podniosła wzrok. Uśmiechnęła się, chociaż jej wzrok nie zdążył "jeszcze wrócić do ciała".

- Cieszę się, że wróciliście. Już zastanawiałam się czy nie wysłać na poszukiwania Dereka...

Triinu

Voghn na wspomniane imię Dereka uśmeichnął się do niej porozumiewawczo...widać było,zę wrócił mu humor. Po czym Oboje zajęli miejsce obok elfki i zmówili coś do jedzenia.

bodzia_piratka13

Weszli do karczmy i od razu zauważyli siedzących przy jednym ze stołów towarzyszy.
- Znajdzie się przy tym stole miejsce i dla nas? - zapytała żartem. Myśl o wykonaniu zobowiązania poprawiła jej humor. Gdy usiedli powiedziała - Chyba go ammy. O północy ma przyjść tutaj jego wysłannik i zaprowadzić nas na umówione spotkanie z mistrzem. Nie wiemy czy możemy mu ufać, ale nie mamy wyjścia...a wy dowiedzieliście się czegoś?

Triinu

-Niestety nie...-opowiedziała Avenie. -Dobrze, że zatem wam udało sie cos konkrentego dowiedziec.

bodzia_piratka13

- Niby się udało, choć nie ma się z czego cieszyć. Nie wiemy w jakim stopniu on mówił prawdę. To umówione spotkanie może okazać się równie dobrze zasadzką, ale innego tropu na razie nie mamy. Zostało nam tylko oczekiwanie na to, co może się wydarzyć... - spojrzała na Yenne i Voghna - Wykonaliście zadanie, dostarczyliście ludzi, macie jakieś plany?

AnKapone

- Cóż... chwilowo mam zamiar wam pomóc, mam dziwne wrażenie, że coś tu jest nie tak. - powiedziała elfka za siebie. Nie miała tak na prawdę pojęcia, co zrobi Voghn. - Potem wyruszę pewno na poszukiwania zabójców mojego mistrza...

Triinu

-Ja...nie mam pojęcia...-powiedział po chwili dłuższego namysłu. -Nie mam żadnych planów....

-Ja zpewneo bede dalejsz szukała sposobu,aby odzyskać moc...-poiwedziała Avenie.

AnKapone

- Skoro nie masz planów, mogę cię przygarnąć. - powiedziała do Voghna żartem Yenne.