www.portalfantasyrpg.fora.pl

AnKapone

- Jestem głupia... bogowie jaka ja jestem głupia... - odezwała się po dłuższej chwili milczenia Yenne.

Wtem w kieszeni Yenne poruszył się Rasty, który wyczołgał się na zewnątrz i zaczął rozglądać po celi...

Triinu

Podenerwowany Voghn chodził po celi w tą i z powrotem, a że cela nie była zbyt duża przejście z jednego końca do drugiego nie zajmowało mu sporo czasu. W końcu opierając się rękoma o ścianę starał się uspokoić, nadal jednak można był wyczuć jak targają nim nerwy.

AnKapone

Podeszła do niego i od tyłu objęła go w pasie. Oparła czoło o jego plecy.

- Puszczą nas stąd... przecież my nic nie wiemy... nie mają podstaw...

Triinu

-Ty nic nie wiesz...Gorzej już wpaść nie mogliśmy...no dobrze znam jeszcze jedną możlwiość, ale pomijając tamtą ta jest zaraz po niej...Skoro jesteśmy w rękach czerwonych i fioletowych smoków, nawet jeśli nic nie wiemy to oni nas tak po prostu nie puszczą...

AnKapone

Pomyślała by może teraz mu powiedzieć, ale jeżeli ma być źle, może lepiej by nie wiedział... Przynajmniej w tym jednym jej nie okłamała...

- Będzie dobrze... nie w takich opałach byliśmy... - przytulia się do niego mocniej. - To się tak nie skończy...

Triinu

Zsunął jedną rękę i położył na jej dłoni, palce mocniej zacisnęły się na jej dłoni. Choć nie mówił nic jego zdenerwoanie cały czas było wyczuwalne

AnKapone

Odwróciła go w swoją stronę i przytuliła się mocniej do niego. Po chwili spojrzała w jego oczy i pocałowała go subtelnie, by dodać mu otuchy.

Triinu

- Kocham cię...-powiedział czujac potrzebę, że w takiej sytuacji należało by wypowiedzieć te słowa.

AnKapone

- I ja ciebie... - powiedziała uśmiechając się i czule pogładziła go po policzku. - Wyjdziemy z tego...

Triinu

Niedługo potem drzwi celi otworzyły się i do środka weszło kilku strażników. Dwóch z nich wzięło Yenne, dwóch jej towarzysza. Poprowadzono ich do sporej sali gdzie mieli być przesłuchiwani. Pod przeciwną ścianą do wejścia zasiadała „rada”, która miała ich przesłuchiwać, wśród kilku osób zasiadała także Therru.

Tymczasem Voghna i Yenne poprowadzono do dwóch pali wbitych w środek podłogi. Ręce każdego z nich zakuto w kajdany umocowane na długich łańcuchach. Gdy „procedury” już się zakończyły przemówił mężczyzna najwyższy rangą.

-Zgodnie z raportem zostaliście pojmani na trakcie z Kanionu Zapomnianych do miasta Cetra. Zarzuty jakie wam postawiono to szpiegostwo, działanie na korzyść naszego wroga. Istnieje przypuszczenie, iż jesteście jego szpiegami wysłanymi do nas z zamiarem przechwycenia planów działań wojennych. Czy przyznajecie się do stawianych wam zarzutów?

AnKapone

- Nie, bo nie mamy się do czego przyznawać... nie jesteśmy szpiegami i nie działamy na czyjąkolwiek korzyść czy niekorzyść... - odezwała się Yenne spokojnym głosem.

Nie spojrzała nawet na Therru.

Triinu

-Co zatem robiliście na naszym terytorium? - padło kolejne pytanie.

-Wasze terytorium? Z tego co wiem te ziemie nie należą do nikogo, a my po prostu podróżowaliśmy...

-Dokąd?

-Nie mamy obowiązku odpowiadać, ten proces to pieprzona farsa, której wynik jest z góy przesądzony nim się wszystko zaczęło...

AnKapone

- Kochanie, spokojnie... - powiedziała do niego.

Poczuła jak robi się jej znowu słabo. Zbladła nieco i oparła plecami o pal.

- Sami dobrze wiecie, gdzie zmierzaliśmy, po co te pytania...

Triinu

-To jest rodzaj procesu, z założenia macie szansę się wybronić podając swoją wersję wydarzeń.

-Oczywiście- burknął pod nosem półsmok, aczkowliek zostało to usłyszane. Zignorowano jednak ten komentarz.

-Na czyje zlecenie przybywacie w te strony?- padło kolejne pytanie.

AnKapone

- Na swoje własne... - postanowiła odpowiadać Yenne. - Nie mamy nad sobą ani pod sobą nikogo... wędrujemy dla własnej przyjemności...