www.portalfantasyrpg.fora.pl

AnKapone

Gdy Yenne obudziła się, była sama. Jakoś jej to specjalnie nie zdziwiło, ale zobaczyła, że Voghn zostawił część rzeczy, więc była jakaś spokojna. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Szeroko się uśmiechnęła.

Wstała i skompletowała garderobę. Ubrała się. Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić, zajęła się więc sprawdzeniem swojego uzborjenia.

Triinu

Tak sie składało, że okno pokoju w którym spali wychodzilo na główny plac miasta....Choc istniala pewna odległośc mogła dostrzec pod posagiem bogini dwie znajome sylwetki....Małego chłopca i jej towarzysza XD

AnKapone

Poszukiwania w zaułkach spełzły elfce na niczym. Nic nie słyszała, nic nie widziała. Przynajmniej nie spędziła tego popołudnia na nudzie. Poznała tą nieciekawą stronę miasta. Zamówiła posiłek. Zjadła. Zaczęła ją dręczyć myśl o zachowaniu Voghna...

Triinu

W niecałą godzinę po jej wejściu do pokoju zwjawił się tam także Voghn. Zamknąwszy najpierw za sobą drzwi, następnie oparł się o ścianę i zaczął zdejmować buty....Wyczuć można był, iż nadal miał swój "podły" humor...

AnKapone

Wstała z łóżka... stanęła na przeciwko niego w pewnej odległości...

- Co ci jest? - spytała. - I nie mów mi "nic".

Triinu

Spojrzał tylko na nią obojętnym wzorkiem i bez słowa usiadł na łózku.

AnKapone

Yenne się... wściekła. Rzuciła kukri, które świsnęło mu dokładnie centymetr przed nosem i zatrzymało się w ramie łóżka, po czym przeszła na swoją stronę łóżka i usiadła do niego plecami. Nie powiedziała słowa.

Triinu

-Oszalałaś kobieto?! - zapytał przez zaciśnięte zęby, wyjmując ostrze z miejsca, w któe sie wbiło i odrzucił je w jej stronę...Broń zsunęła sie z poscieli i spadła na podłoge...

AnKapone

Spojrzała na kukri. Rzuciła znowu, tym razem ostrze wbiło się w samo łóżko, między wskazujący i środkowy palec półsmoka. Nadal nic nie mówiła.

Triinu

- Zaczynasz przeginać...-powiedział wyciągając kukri. MPrzez chwilę mocno zacisnął na nim swoją dłoń, następnie rzucił nim o ściane . Po drodze przeleciało obok ucha elfki, ścinając kilka kosmyków z jej włosów...

AnKapone

Nawet nie drgnęła. Gdy tylko jej ścięte włosy opadły na podłogę, błyskawicznie wyciągnęła jeden ze swoich mieczy i rzuciła się bez ostrzeżenie w jego stronę.

Triinu

Również reagując błyskawicznie poderwał się z łóżka i wyciągając zza pleców swoje kopeshe skrzyżował je parując atak.

AnKapone

Gdyby włosy nie zasłoniły jej twarzy, dostrzegłby na niej złośliwy uśmieszek. Wyciągnęła drugi miecz i spróbowała ciąć czubkiem ostrza po kostkach.

Triinu

Voghn nadal zachowywał stoicki wyraz twarzy, od czasu do czasu posłyłajac jej bystre spojrzenia swoich bursztynowych oczu.

Gdy podczas kolejnego ataku ostrze powedrowało w kierunku jego nóg podskoczył w górę, by unikjnąc zranienia...Nastpenie ywkonał cios, który miał na celu wytracenie z jednej z rąk broni Yenne...

AnKapone

Zdążyła zrobić unik, ale straciła przy tym równowagę. Upadła na podłogę. Jeden z mieczy potoczył się po podłodze.

Yenne szybko jednak poderwała się do przysiadu próbując podciąć mu nogi.