Forum www.portalfantasyrpg.fora.pl Strona Główna www.portalfantasyrpg.fora.pl
Forum gier RPG Portalu Fantasy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie pozwól się uderzyć...

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.portalfantasyrpg.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania o naszych bohaterach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AnKapone
Bohater Legenda
Bohater Legenda



Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 5806
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverwinter
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:20, 16 Gru 2011    Temat postu: Nie pozwól się uderzyć...

Mijały dni, tygodnie, miesiące, aż w końcu upłynął rok od momentu, gdy Nasher znalazł konającą Yenne. Dziewczyna odzyskała fizyczne siły, ale jej poranionej duszy i zniszczonej psychiki nie sposób był naprawić w tak krótkim czasie. Jej ciało, choć dopiero czternastoletnie, zaczynało napierać kobiecych kształtów. Pod luźną koszulą zarysowały się już drobne piersi, talia nabierała odpowiedniej formy. Lecz nie wszystkie aspekty jej kobiecości miały być jej dane. Podczas jednej z wizyt w większym mieście, Nasher zabrał dziewczynę do lekarza. Mężczyzna miał zbadać Yenne, lecz gdy ta dowiedziała się, iż nie dość, że będzie musiała być nagą w obecności obcego samca to w dodatku będzie dotykał TE miejsca, wpadła w panikę i po prostu uciekła. Skrytobójcy sporo czasu zajęło odnalezienie podopiecznej. Gdy już ją w końcu odnalazł, utulił ją niczym swoją córkę i uspokoił. Obiecał, że żaden mężczyzna już nigdy jej nie dotknie. I uwierzyła mu. Ruszyli w dalszą drogę. Dopiero później odwiedzili akuszerkę, która zgodziła się przebadać elfkę. Yenne, poddana zabiegom kobiety, płakała. Czując obcy dotyk w tamtych rejonach swojego ciała, na nowo przeżywała wszystkie upokorzenia, które spotkały ją u Doriana. Kiedy znachorka skończyła wywiad i wszystkie badania, nakazała elfce się ubrać. Kiedy Yenne założyła na siebie swoje ubranie, poprosiła do „gabinetu” Nashera. Mężczyzna wszedł i natychmiast spytał:
- Co z nią?
Kobieta przez dłuższą chwilę milczała, patrząc smutnym wzrokiem na Yenne.
- Nigdy nie spotkałam się z tak brutalnym przypadkiem gwałtu, a raczej gwałtów, jaki przeżyła ta dziewczyna. Chociaż miał on miejsce ponad rok temu, znalazłam w jej ciele wiele śladów tego, co przeszła – zamilkła przez chwilę. – Jest jeszcze jedna sprawa…
- Tak? – spytał Nasher i spojrzał na dziewczynę. Siedziała na leżance z podkurczonymi nogami, opierając brodę o kolana. Wpatrywała się tępo w przestrzeń. – Co chce nam pani jeszcze powiedzieć?
Kobieta znów spojrzała na skrytobójcę.
- Wywary, którymi ją pojono były bardzo silne. Za silne. Po tym jak ją zbadałam, wiem… jestem pewna, że ona nigdy nie będzie krwawić. Jeżeli jakimś cudem jeszcze będzie współżyła z mężczyzną, jeżeli będzie chciała zostać matką… - nie dokończyła, a jej milczenie było aż nadto wymowne.
Po policzku elfki spłynęły łzy. Mocno zacisnęła palce na swoich przedramionach, aż zbielały jej kłykcie. Odezwała się lodowatym tonem:
- Nigdy żaden mężczyzna mnie nie tknie…
Nasher przyjrzał się swojej podopiecznej, nie umiejąc jej pomóc. Mógł ją tylko chronić, ale przecież i za nim ciągnęły się nieciekawe rzeczy. Nadal ścigało go Bractwo…
- Oczywiście, córko… nikt nigdy cię już nie skrzywdzi…
- Mogę podać wam skład wywarów, które… ale szanse, że cokolwiek zdziałają są równe temu, że bogowie zaraz stąpią z niebios…
- Rozumiem… - odezwał się Nasher. – Dziękujemy… ile należy się za wizytę?
Kobieta pokręciła głową: - Nic… nie umiałabym przyjąć od was pieniędzy…
- Chodź, Yenne, idziemy… - odezwał się mistrz i ruszył do wyjścia.
Elfka posłusznie wstała i obdarzyła kobietę pustym spojrzeniem. Akuszerka położyła dłonie na ramionach dziewczyny i pocałowała ją w czoło:
- Niech bogowie mają cię w swojej opiece….
Yenne wyszarpnęła się z objęć kobiety i poważnym głosem, zbyt dorosłym jak na tak młodą osobę, powiedziała:
- Bogowie nie istnieją… - po czym ruszyła za swoim mistrzem.
I znów podjęli wędrówkę przez niezmierzone stepy Xa’nu. Dzień przemijał za dniem, tydzień za tygodniem, a oni wędrowali, od czasu do czasu znajdując jakieś zajęcie. Aż w końcu, pewnego popołudnia, Yenne przygotowując posiłek spytała, nawet nie patrząc na mężczyznę:
- Dlaczego nie uczysz mnie walczyć? – w jej głosie, choć spokojnym, brzmiała nieprzyjemna nuta.
Przez dłuższą chwilę mężczyzna przyglądał się swojej podopiecznej. Przecież nie była gotowa na takie szkolenie. Nie umiała nawet dobrze posługiwać się sztyletem, a w dodatku ta żądza zemsty, która paliła ją od środka… Z jednej strony miałby pewność, że nie podda się tak łatwo, z drugiej… kiedy do posługiwania się bronią pcha cię zemsta, nie może z tego wyniknąć nic dobrego.
- Nie jesteś na to gotowa… - odpowiedział.
Tym razem uniosła wzrok i przyjrzała się swojemu mistrzowi.
- Nie jestem gotowa? A kiedy według ciebie będę? Kiedy znowu ktoś mnie będzie pieprzył? – w jej głosie pobrzmiewała furia i wściekłość. – Uczysz mnie jakichś pierdół! Na cholerę mi zioła! I to wszystko inne! – elfka zerwała się z ziemi. Zacisnęła dłonie w pięści i krzyczała, pierwszy raz wrzeszczała na swojego mistrza.
Nasher milczał. Rozumiał gniew dziewczyny i zdawał sobie sprawę, że to ona ma rację. Że to on tak naprawdę nie chcąc uczyć jej tego rzemiosła, okłamywał zarówno siebie jak i ją, że chce ją chronić. Ale czym była taka ochrona, która wręcz zabraniała jej dokonania zemsty? Ta zemsta się jej należała i żyła tak naprawdę tylko dzięki niej… Czyż nie powiedziała mu błagałam o śmierć, ale o życie błagać nie będę? Był jej to winien. Wiedział, że wcześniej czy później będzie musiał zacząć ją szkolić… I może popełnił błąd zwlekając tyle? Przecież wiedział, że nie będzie żył wiecznie, zwłaszcza mając na karku członków Bractwa. A przed nią wiele wyrzeczeń… nawet nie wiedziała jak morderczy trening ją czeka.
- Jutro zaczniemy… - obiecał.
Tym stwierdzeniem zbił dziewczynę z pantałyku. Nie spodziewała się tak szybkiej zgody i w ostatniej chwili ugryzła się w język by nie powiedzieć kolejnych gorzkich słów. Ale zdziwienie w jej oczach, jak i powstała przed chwilą złość, znikły i wróciło jej zwyczajne spojrzenie, pełne obojętności.
Wieczór minął bez żadnych niespodzianek. Yenne ułożyła się na swoim posłaniu, ale długo nie mogła zasnąć. Wiedziała, że jak tylko zamknie oczy, wrócą koszmary – senne mary, które nie opuszczały jej ani na chwilę. Doszło także pewnego rodzaju podekscytowanie. Jutro nauczy się walczyć… w końcu! Jednak jak przewidział skrytobójca, dziewczyna nie miała najmniejszego pojęcia, co ją czeka… jak wiele wyrzeczeń, krwi i łez przyjdzie jej przelać, nim osiągnie perfekcję… Księżyce miały się już ku zachodowi, kiedy pogrążyła się w nerwowym śnie.

***

- Wstawaj! – obudził ją zimny głos Nashera.
Otworzyła ze strachem oczy i spojrzała na swojego mistrza.
- Coś się stało? – spytała przecierając oczy.
- Chciałaś się szkolić, więc wstawaj! – rozkazał.
- Ale dlaczego…
- Zamilcz! – jego głos był lodowaty. – Jeżeli chcesz się szkolić musisz robić wszystko co ci każę i milczeć. Bez dyskusji…
Yenne posłusznie wstała i poszła za mistrzem. Nie szli daleko. Znaleźli się opodal rzeki, której nurt ciągnął się przez większość terenów Xa’nu, a także przez ziemie Arnhaimu. Była to ta sama rzeka, w której za kilka lat, zmierzając do Ys, Yenne miała po raz pierwszy zaznać fizycznego kontaktu z mężczyzną, pierwszy raz poczuć na swojej skórze jego dotyk, tak subtelny… Jednak przed nią była jeszcze daleka droga.
Pierwsze promienie słońca pojawiły się nad światem, gdy Nasher zatrzymał się i stanął twarzą w twarz ze swoją podopieczną. Opodal leżały da grube kije, ale mężczyzna po nie na razie nie sięgał.
- Pierwsza i najważniejsza lekcja… - powiedział i doskoczył do dziewczyny wymierzając jej silny cios w twarz. Uderzył pięścią, sprawiając ból. Yenne upadła na ziemię, a z jej rozbitego nosa polała się krew. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, które spłynęły po jej twarzy, gdy patrzyła z przerażeniem na tego człowieka, który przecież obiecał ją chronić.
- Wstawaj… - polecił bez cienia współczucia.
I to zrobiła. Podniosła się, ocierając wierzchem dłoni twarz, jeszcze bardziej rozmazując na niej krew.
- Dlaczego? – chlipnęła cofając się o krok.
Wzrok mężczyzny nie zmienił się. Był niewzruszony i zimny, jakby wcale go nie obchodziło, coś się z nią stanie. Podszedł do niej i zaczął wokół niej krążyć, niczym księżyce wokół Leunion.
- To jest pierwsza lekcja… - zaczął. – Czeka cię wiele wyrzeczeń… Ból… krew… i łzy… Nie będzie łatwo. To jest ostatnia szansa kiedy możesz się wycofać.
Przez chwilę dziewczyna milczała, jakby zastanawiała się, czy zmienić zdanie. W końcu szepnęła, ale jej głos choć cichy, brzmiał pewnie:
- Ucz mnie… chcę… się… nauczyć…
- Więc dobrze – jego wzrok na chwilę może nieco złagodniał – to jest pierwsza lekcja – dodał stając naprzeciwko niej. – Nigdy więcej nie pozwól się uderzyć…
Wypowiedziawszy te słowa wymierzył jej kolejny, równie silny cios, tym razem skierowany w inną część jej ciała, ale Yenne w odruchu wykonała unik.
- Dobrze… - pochwalił Nasher wymierzając kolejny cios...

CDN Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnKapone
Bohater Legenda
Bohater Legenda



Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 5806
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverwinter
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:01, 16 Gru 2011    Temat postu:

Ciemna opaska zasłaniała jej oczy – nawet najmniejsza drobina światła nie dobierała do niej. Wiedziała, że oszukiwanie mistrza nic jej nie pomoże, a w przyszłości, w walce w takich warunkach nie będzie możliwości by oszukać wzrok… by oszukać siebie. Cichy trzask z prawej. Uchyliła się, gdy gruby kij świsnął nad jej głową, pierwotnie wymierzony w jej pierś. Chwilę później sapnięcie. Była przekonana, iż atak mistrza skierowany był w jej nogi, z zamiarem ich podcięcia wiec podskoczyła. Jednak wtedy poczuła jak laga uderza w jej nerki. Z impetem poleciała do tyłu, głową uderzając w pobliski kamień. Wiedziała, że jej upadek nie jest wymówką dla mistrza, by zakończyć walkę. W prawdziwym starciu przeciwnik nie czekałby na to, jak się podniesie i pozwoli mu atakować. Jęknęła głucho czując potworny ból nerek – już czuła, jak ledwo będzie mogła się poruszać następnego dnia. Ignorując jednak cierpienie własnego ciała odturlała się na bok. Zrobiła to w odpowiednim momencie, bowiem sekundę później w miejscu, gdzie leżała, usłyszała huk kija o ziemię. Bardziej wyczuła, że Nasher nachyla się nad nią, by ją kopnąć. Szybko zmieniła pozycję i szybkim ruchem podcięła mężczyźnie nogi. Usłyszała jak upadł. Wymacała lagę i przysunęła ją do gardła skrytobójcy.
- Wygrałam – warknęła dysząc.
Ale to nie był koniec. Nagle poczuła w prawym udzie ból. To Nasher wbił w jej nogę sztylet. Zaskoczona tym Yenne poluzowała chwyt, co jej mistrz natychmiast wykorzystał. Zrzucił z siebie dziewczynę, która natychmiast mogła poczuć na swoim gardle ostrze jego miecza.
- Przegrałaś… - skomentował ściągając z jej oczu opaskę. Słońce świeciło prosto w jej twarz, co ją oślepiło, gdy materiał został zdjęty z jej twarzy. W naturalnym odruchu łzy spłynęły z kącików jej oczu.
- Pamiętaj… - dodał mistrz wstają z Yenne i podając jej napój uzdrawiający. – Nigdy nie możesz być pewna, co cię czeka, jeżeli nie widzisz w pełni przeciwnika… Nie możesz…
- Tak wiem… nie mogę polegać na tym, czego nie widzę… Nie mogę ufać przeciwnikowi, nigdy żadnemu…
- Cieszę się, że rozumiesz… a teraz idź się umyć… - powiedział i wrócił do obozowiska.
Tak jak Nasher polecił, poszła zażyć kąpieli w pobliskim jeziorze. Zrzuciła z siebie ubranie i weszła do zimnej wody, która przyjemnie chłodziła jej ciało. Nie mogła tego dostrzec, ale na plecach, w okolicach nerek wykwitł już duży ciemny siniec. Miał pozostać na jej ciele jakiś czas. Pływała przez jakiś czas, by uspokoić swoje ciało i umysł. Walka sprawiała, że zapominała o przeszłości. Żyła tylko chwilą obecną i czuła satysfakcję.
Stojąc w wodzie spojrzała na swoje ciało. Miała już siedemnaście lat. Przesunęła dłonią po swoich młodych, kobiecych piersiach. Sutki stwardniały w zimnej wodzie. Później zsunęła rękę po brzuchu, w końcu między nogi. Dotknęła palcami swojego najwrażliwszego miejsca, jakby ciekawa reakcji swojego ciała, ale czując dotyk, co z tego że swój, natychmiast zabrała rękę. Przestraszyła się. Prawie natychmiast w jej głowie pojawiły się obrazy z pokoju z łóżkiem. Ból. Krew. Szyderczy rechot. Złapała się za głowę by odepchnąć te myśli. Ale one napływały, nie umiała opanować tej fali. Dłuższą chwilę walczyła o zapanowanie nad swoimi wspomnieniami, aż w końcu się jej to udało.
Nigdy więcej… nigdy więcej nie pozwolę sobie na coś takiego… pomyślała.
W końcu wyszła z wody. Wykręciła mokre włosy i związała je w gruby koński ogon. Gdy jej ciało nieco wyschło narzuciła na siebie koszulę i spodnie. Zapinała płaszcz, gdy usłyszała trzask łamanej gałązki. Nie zdążyła się odwrócić, gdy poczuła silny cios u nasady karku. Zapadła w ciemność.

***

Obudziła się dopiero wieczorem. Nie miała najmniejszego pojęcia, dlaczego bolą ją nerki i coś rozsadza jej czaszkę od środka. Coś mokrego ześliznęło się z jej czoła. To był kompres chłodzący jej ciało. Otworzyła oczy i spojrzała w zaczynające się jarzyć gwiazdami niebo.
- Musisz być zawsze czujna… - usłyszała głos Nashera. – Zbyt łatwo cię podjść…
Yenne przez dłuższą część milczała. Ile razy już tak obrywała. Za swoją nieuwagę. Była na siebie wściekła. Złość rozpalała ją od środka.
- Wiem… - odezwała się tylko podnosząc się z posłania. Zakołysało się jej w głowie.
- Podaj mi skład na antidotum na arszenik…
- Magnezja… - mówiła chociaż świat wirował – ziele Sautera, tojad… - zawahała się chwilę - …jaskółcze ziele…
- Dobrze… - pochwalił ją mistrz. – Jesteś coraz lepsza… jutro ruszamy na patrole wojsk Xa’nu. Sprawdzimy cię…
Dziewczyna spojrzała na mistrza a oczy jej się zaświeciły. Nareszcie prawdziwa walka! W głębi duszy przepełniła ją radość…
- Ale nie jestem w pełni sił… - odezwała się.
- Trudno… nie zawsze jesteśmy w pełni sił, a musimy walczyć… - powiedział i położył się na posłaniu. Chwilę później już spał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.portalfantasyrpg.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania o naszych bohaterach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin