www.portalfantasyrpg.fora.pl

Triinu

Yasmine i Cuthbert udali się do urzędu prefekta zaraz następnego dnia, o umówionej porze jaką przekazał im sir Constantine.

Gdy dotarli na miejsce jeden ze strażników poprowadził ich do sali, gdzie przy okrągłym stole (XD) zasiadali: zastępca prefekta – sir Grimm, wuj Yasmine – Raziel, sam sir Constantine, oraz nowy przybysz, którego poznali zeszłej nocy –Voghn.

-Cieszę się, że zdecydowaliście się przybyć - powitał ich zastępca prefekta- Zajmijcie proszę miejsca, choć widzę, że nie jesteście wszyscy w komplecie....

bodzia_piratka13

Yasmine usiadła na wolnym miejscu
- Niestety Atabe jest niedysponowany a Yenne przy nim siedzi, dlatego jesteśmy w takim skromnym gronie. Czy możemy się w końcu dowiedzieć co jest przedmiotem tego zgromadzenia?

Rutlawski

Cuthbert zajął miejsce, uważnie obserwując wszystkich. Skinął głową Constantine'owi, który natychmiast mu odpowiedział.

Triinu

-Głównie poruszonych zostanie kilka kwestii...zacznijmy najpierw od tej przyjemniejszej- sir Grimm oznajmił niezykle stonowanym głosem. -Żałuje, że nie ma was wszystkich, ale cóż zacznijmy w tymże zacnym gronie - uśmiechnął się serdecznei do przybyłych. Uśmiehc pasował do jego niemalże łysej głowy okrągłęj wąsatej twarzy i potrójnym podbródku. -Miasto Lenele chciałoby odwdzięczyć się waszje grupce, jako tej która pomogła uporać się mu z zakłamaniem i złem o jakich istnieniu nei zdawaliśmy sobie sprawy....Tym co dosięgło nawet....wydawaćby się mogło najzacnijszych z nas....- jego głos na chile załamał się- Wielka szkoda, że intryga, której położyliście kres kosztoać musiala tyle żyć, oraz honor pewnych zaszczyconych miastu osób...Ale my nie o tym...Długo radzilismy się z sir Constantine i uzaliśmy, że każde z was: pan Atabne, panna Yasmine, czarodziejka Avenie, oraz jej brat otrzymacie po narodzie: po 100 szt złota na każdą osobę za okazaną pomoc....

Rutlawski

-A ta druga... Yenne?- burknął Bert.

bodzia_piratka13

Uśmiechneła się
- Dziękuję bardzo, nie spodziewałam się - "Może pójdę na jakieś zakupy^^" - Nie będę ukrywać, że nagroda się przyda. A jaka jest ta mniejprzyjemna kwestia? Pewnie chodzi o najazd wrogich wojsk, nieprawdaż?

Triinu

-...ach tak!- odparł szybko sir Grimm, lekko zakłopotany.- Jest jeszcze panna Yenne, ona także dostanie nagrodę...Z racji tego, że nei ma wszystkich proszę was o wzięcie wszystkich "nagród" i przekazanie ich pozostałym gdyż.....no własnie tutaj zaczyna się ta przykrzejsza kwestia...- męzczyzna westchnął głeboko. -Razem z panem Razielem, i pozostałymi radnymi podjeliśmy decyzję, która wydaje nam się najodpowiedniejsza dla tego miasta....Dla jego mieszkańców....Nie jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiedniej ochrony - wraz z odziałem jaki otrzymalimy od króla może wytrzymamy atak, dwa.....ale co będzie jeśli wojska Xa'nu nadjądą większą siłą? Droga od stolicy jest długa, w pobliżu nie ma innych dobrze uzbrojonych miast, któe mogłby pomóc.....postanowiliśmy zatem, że miasto opustoszeje.....Stanie się to oczywiscie stopniowo- póki zostanie tu choć jeden mieszkaniec my żołnierze, władze będziemy bronić miasta....Jednak już rozkazalićmy rozgłośić apele by ludzie udali sie do innych miast, ze stosowną eskortą oczywiście....ci, któzy nei mają gdzie indziej sie udać zostaną odeskorotowani do granicy, tam król udzieli im schronienia, w meisjcu gdzie beda bezpieczniejsi niz tutaj...

Rutlawski

-To wydaje się bezpiecznym pomysłem. Ale jak zamierzacie ją zrobić w ogle? Przecie w ogóle możecie trafić na oddziały Xa'nu zaraz przy wyjściu. Jeśli to macie robić stopniwo, mogą atakować mnóstwa raza. Na pewno dobrze przemyśleliście?

bodzia_piratka13

- Oczywiście, weźmiemy ich części i im przekażemy. - nie wiedziała jak ma skomentować tą drugą wiadomość, spodziewała się tego, ale kiedy była już pewna trochę ją to zaskoczyło - No tak, taka decyzja była do przewidzenia. Musimy porozmawiać z resztą towarzyszy, wtedy zdecydujemy gdzie mamy się udać...

Triinu

-Owszem istnieje takie niebezpieczeństwo- zabrał głos Raziel. _Dlatego wysaliśmy kilka naszych odzdziałow zwiadowczych, ale wiadomo: nawet i to nie daje pełnej gwarancji....Niestety wybór mamy nie wielki, tak czy siak miasto jest zagrożone, jak wspomniał sir Grimm mimo pomocy dzdziały wysłanego przez króla wytrzymamy być moze dwa- trzy ataki....Im dłużej będziemy sie bronić tym większymi armaimi będziemy atakowani przez Xa'nu - ich celem jest w końcu zdobycie miasta....Jeśli do tego dojdzie rozpęta się rzeź a tego chhcemy uniknąć.....Król też nei może w nieskończonośc posyłać swoich oddziałow by ratować jedno tylko małe miasto, na skraju państwa...Zdecydowaliśmy się zatem podjąc ryzyko; z pierwszą grupą ewakuowanych udam sie osobiście, by zwiększyć bezpieczeństwo....być może jeszcze nie wiesz, ale jestem smokiem, tym samym który pomagał przy obroni miasta...moja obecnośc zwiekszy szansę uchodźców na przetrwanie...pozostałych będzimy ewakuować stoponiowo, w zależności od powodzenia pierwszej misji...

Rutlawski

-Jakie są nasze zadania?

Triinu

-Chcielibyśmy zaproponować wam wspólpracę - znów odezwał się sir Grimm. -To tylko poropzycja, zrozumiemy jeśli domówicie, bo macie swoje srpawy ale pokonując Boswortha i jego ludzi udowodniliście,że jesteście świetnymi wojownikami...Może wasze umiejetnosci przydałyby się i tu...Ale to już wasza decyzja, nie ukrywam, że to wydłuży wasz pobyt w mieście na dłużej nei określony czas......Także i panu pozostawiam wolną ręke- spojrzał w strone Voghna. - Obecnie jest pan wolny....Pańskim zadaniem było tylko odeksortować oddziałdo maista, od tej pory jest on pod moim dowództwem, a zatem pańska misja skończona...otrzymał też pan wynagrodzenie....To czy nadal chce nam pna pomóc zależy już tylko od pańskeij dobrej woli....

bodzia_piratka13

- Ja mogę pomóc, ale za innych nie mogę się wypowiadać

Rutlawski

-Pomogę. Nie pokonywałem jednak Boswortha, nie wiecie czy jestem wojownikiem, ale pomogłem w bronieniu miasta- Gwara Berta najwyraźniej znów zaczęła brać górę wśród wielu ludzi. Nienawidził swojej maski.- Trza jakoś wynieść Atabe. Jak to zrobić?

Triinu

Voghn przez dłuższy czas wstrzymywał sie od jednoznacznej odpowiedzi, choć wiedział że już teraz oczekiwano od niego pewnej deklaracji co zamaierza zrobić...W milczeniu obserował wszystkich i toczone wokół rozmowy, jego twarz póki co nie wyrażała dosłownie nic...

Nagle na korytarzu dało się posłyszeć jakieś zamieszanie....Jakaś szamotanina, jakaś kłotnia...Po chwili do sali, mimo protestów strażników wpadł pewien mężczyzna,sądząc po ubiorze jeden z tych należących do odziału, któy przybył z półsmokiem.

-Proszę o wybaczenie,że przeszkadzam..-nowoprzybyły oddał głeboki ukłon w stronę sir Grimma i Raziela. -Sądzę jednak, że przynoszę dośc istotne wiadomości....Właśnie do Lenele przybyła ta część oddziału, któa z rozkazu pana Voghna miała udać się do Twynham....Niestety nie przynoszą dobrych wieści...Spóźnili się: miasto niemalże zostało zwrównane z ziemię....nawet nie ma pewnośc, czy ktoś przeżył tą rzeź....